niedziela, 15 lipca 2012

Pub na Canary Wharf


Mały mizoginiczny klubik powołany spontanicznie w sobotni wieczór przez trzech samotnych żeglarzy, którzy zawinęli do londyńskiego pubu. Wysoki, i trochę nieporadny, mówiący z niesamowicie wielkim urokiem językiem bardzo zbliżonym do angielskiego Fabio. Wyglądał jak olbrzymi misiu przytulanka. Z pod podkoszulka na karku wystają mu czarne loczki włosów na plecach, jakby sierści. Jego twarz zdominowana przez dwa, wystające z przodu jak u królika, zęby. Fabio mówi zawsze z wielkim namysłem jakby każde zdanie tłumaczył najpierw z portugalskiego, który jest jego pierwszym językiem, na francuski, potem z francuskiego na niemiecki, po drodze jeszcze suahili i wietnamski aż wreszcie z wietnamskiego, ale ciągle z portugalskim akcentem, wypowiada zdanie w języku zbliżonym do angielskiego: " Lika I it". Drugim moim towarzyszem był węgierski motocyklista, który przyjechał do Londynu w poszukiwaniu pracy już kilka tygodni temu. Jednak ciągle nie potrafił się zdecydować co chciałby robić. Nie chcąc popełnić błędu przyjęcia niewłaściwego zajęcia, ciągle zastanawiał się i rozważał różne aspekty związane z przyszłym zajęciem, przepuszczając czas i pieniądze na jałowych dyskusjach z nieznajomymi w pubach. No i barman. Mówiący z wyraźnym akcentem z północy Anglii, który opowiedział nam tą historię. Dziewczyna prawdopodobnie była luksusową prostytutką. Siadała przy barze i wzrokiem polowała na coraz to nowsze ofiary. Nigdy nie zdawała sobie sprawy z tego że sama nią zostanie. W roku 1947 poznała amerykańskiego oficera którego szybko owinęła sobie w okół palca, była z nim dość często widywana. Facet  był opisywany jako osoba porywcza, zaborcza i agresywna. Prawdopodobnie to on był sprawcą tego co stało się nad rankiem krótko przed tym, gdy ciało Kobiety zostano przypadkiem odnalezione pod mostem nieopodal jednego z londyńskich doków. Widok jaki zastał jeden z dokerów nie należał do przyjemnych, jej włosy były wypalone do tego stopnia iż odsłaniały czaszkę, skóra z twarzy została ściągnięta wraz z powiekami i ustami a zwłoki rozpoznano jedynie po pierścionku który nosiła i strzępach jej nadpalonej sukni. Sprawca nigdy nie został odnaleziony, choć zarzuty skierowano pod adresem jej kochanka, głównie ze względu na jego ciężki charakter. Zaraz po owym wydarzeniu ludzie bywający we pubie, zarzekali się iż widzieli jej ducha siedzącego jak zazwyczaj przy barze. Czasem znad siedziska na którym spoczywała unosił się dym papierosowy, choć nikt go nie zajmował. Dziś nikt na owym krześle nie siada o ono samo jest ogrodzone i traktowane jako jedna z atrakcji baru, bywa że samoistnie się przewraca choć ludzie oskarżają właścicieli o sztuczki prowokujące te zjawiska i nakręcające biznes. Zjawa była również widywana w lustrze wiszącym przy wyjściu które ze względu na to że często "wybucha" jest regularnie wymieniane. Wczorajszego wieczoru krzesło było puste i nie unosił się nad nim dym z papierosa. Za to w pubie było kilka kobiet, które głodnym wzrokiem wodziły za moim węgierskim przyjacielem.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz