Mały
mizoginiczny klubik powołany spontanicznie w sobotni wieczór przez
trzech samotnych żeglarzy, którzy zawinęli do londyńskiego pubu.
Wysoki, i trochę nieporadny, mówiący z niesamowicie wielkim
urokiem językiem bardzo zbliżonym do angielskiego Fabio. Wyglądał
jak olbrzymi misiu przytulanka. Z pod podkoszulka na karku wystają
mu czarne loczki włosów na plecach, jakby sierści. Jego twarz
zdominowana przez dwa, wystające z przodu jak u królika, zęby.
Fabio mówi zawsze z wielkim namysłem jakby każde zdanie tłumaczył
najpierw z portugalskiego, który jest jego pierwszym językiem, na
francuski, potem z francuskiego na niemiecki, po drodze jeszcze
suahili i wietnamski aż wreszcie z wietnamskiego, ale ciągle z
portugalskim akcentem, wypowiada zdanie w języku zbliżonym do
angielskiego: " Lika I it". Drugim moim towarzyszem był
węgierski motocyklista, który przyjechał do Londynu w poszukiwaniu
pracy już kilka tygodni temu. Jednak ciągle nie potrafił się
zdecydować co chciałby robić. Nie chcąc popełnić błędu
przyjęcia niewłaściwego zajęcia, ciągle zastanawiał się i
rozważał różne aspekty związane z przyszłym zajęciem,
przepuszczając czas i pieniądze na jałowych dyskusjach z
nieznajomymi w pubach. No i barman. Mówiący z wyraźnym akcentem z
północy Anglii, który opowiedział nam tą historię. Dziewczyna
prawdopodobnie była luksusową prostytutką. Siadała przy barze i
wzrokiem polowała na coraz to nowsze ofiary. Nigdy nie zdawała
sobie sprawy z tego że sama nią zostanie. W roku 1947 poznała
amerykańskiego oficera którego szybko owinęła sobie w okół
palca, była z nim dość często widywana. Facet był
opisywany jako osoba porywcza, zaborcza i agresywna. Prawdopodobnie
to on był sprawcą tego co stało się nad rankiem krótko przed
tym, gdy ciało Kobiety zostano przypadkiem odnalezione pod mostem
nieopodal jednego z londyńskich doków. Widok jaki zastał jeden z
dokerów nie należał do przyjemnych, jej włosy były wypalone do
tego stopnia iż odsłaniały czaszkę, skóra z twarzy została
ściągnięta wraz z powiekami i ustami a zwłoki rozpoznano jedynie
po pierścionku który nosiła i strzępach jej nadpalonej sukni.
Sprawca nigdy nie został odnaleziony, choć zarzuty skierowano pod
adresem jej kochanka, głównie ze względu na jego ciężki
charakter. Zaraz po owym wydarzeniu ludzie bywający we pubie,
zarzekali się iż widzieli jej ducha siedzącego jak zazwyczaj przy
barze. Czasem znad siedziska na którym spoczywała unosił się dym
papierosowy, choć nikt go nie zajmował. Dziś nikt na owym krześle
nie siada o ono samo jest ogrodzone i traktowane jako jedna z
atrakcji baru, bywa że samoistnie się przewraca choć ludzie
oskarżają właścicieli o sztuczki prowokujące te zjawiska i
nakręcające biznes. Zjawa była również widywana w lustrze
wiszącym przy wyjściu które ze względu na to że często
"wybucha" jest regularnie wymieniane. Wczorajszego wieczoru
krzesło było puste i nie unosił się nad nim dym z papierosa. Za
to w pubie było kilka kobiet, które głodnym wzrokiem wodziły za
moim węgierskim przyjacielem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz